Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Psa, pod okiem pani, robaki zjadały żywcem. Dramatyczna interwencja opolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Pies w typie kaukaza był prezentem. Gdy dotarli do niego wolontariusze, ledwo tliło się w nim życie. Aby skrócić mu cierpienie, zapadła decyzja o uśpieniu.

Idzikowice. Wieś w powiecie namysłowskim. To tu w sobotę, 26 października, pojechali na interwencję działacze Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

- Tego, co zobaczyliśmy na miejscu, nie da się wymazać z pamięci - mówi Aleksandra Czechowska z TOZ w Opolu. - Nad Nerem płakali wolontariusze, ale też pani weterynarz, która przyjechała na miejsce. On był żywym trupem, któremu człowiek zgotował piekło, a on mimo to na nasz widok zaczął machać ogonkiem...

Nero był starszym psem w typie owczarka kaukaskiego. Jego właścicielka, jak relacjonują działacze organizacji prozwierzęcej, dostała go w prezencie od rodziców. Teraz w niczym nie przypominał majestatycznego kaukaza.

- Pies miał 30 kilogramów niedowagi. Jego ciało gniło za życia. Larwy much i robaki zagnieździły się w ranach, wchodząc do środka. Z ran sączyła się krew i ropa - wylicza Aleksandra Czechowska. - Musieliśmy rozebrać budę, by wyciągnąć pieska na zewnątrz, bo ona sam nie miał nawet siły wstać. Właścicielka i jej matka tłumaczyły, że pies był w dobrej formie, a gorzej poczuł się dzień wcześniej, tylko one nie zdążyły go jeszcze zabrać do lecznicy. To bzdura. Na takie zaniedbania trzeba pracować miesiącami.

Wolontariusze nakarmili psa i wezwali do niego weterynarza, ale okazało się, że na pomoc jest już za późno. Zwierzę zostało uśpione.

- To, co zobaczyliśmy na miejscu było znęcaniem ze szczególnym okrucieństwem, dlatego zrobimy wszystko, żeby właścicielka została surowo ukarana - mówi działaczka opolskiego TOZ.

Sprawą zajmuje się również policja. - Przyjęliśmy zgłoszenie w tej sprawie - przyznaje asp. Paweł Chmielewski z KPP w Namysłowie. - Pod koniec ubiegłego roku na tej posesji interweniował dzielnicowy. Zgłoszenie dotyczyło piesków, przebywających w domu i one faktycznie miały złe warunki, ale po interwencji sytuacja poprawiła się. Pies, który żył w kojcu, był wówczas w dobrej formie.

Działacze TOZ odebrali w trakcie interwencji również dwie suczki. - Jedna z nich przed miesiącem urodziła młode, ale nie wiadomo, co się stało ze szczeniakami. Ta suczka ma ropomacicze i musi przejść operację. Druga jest wychudzona. Musimy zadbać o nie i poszukać dla nich odpowiedzialnych domów - mówi Aleksandra Czechowska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na namyslow.naszemiasto.pl Nasze Miasto