W poprzednich dwóch sezonach, ZAKSA była w finałowych spotkaniach niezawodna. Za każdym razem o jej sile w meczu bezpośrednio decydującym o zdobyciu trofeum boleśnie przekonał się włoski Itas Trentino. Z tą ekipą kędzierzynianie mierzyli się również w tegorocznej edycji, tyle że we wcześniejszych etapach. O ile w fazie grupowej dwukrotnie górą był zespół z Trydentu, o tyle z ćwierćfinałowego dwumeczu zwycięsko wyszła już drużyna z Opolszczyzny. Do wyłonienia lepszego w tej parze konieczne było rozegranie aż 11 setów (3:2 i 2:3, „złoty set” 15:9 dla ZAKSY), czyli ich maksymalnej możliwej liczby.
Półfinałowym rywalem zespołu z Kędzierzyna-Koźla był inny włoski potentat – Sir Sicomo Monini Perugia, przez wielu uznawany za głównego kandydata do wygrania tegorocznej Ligi Mistrzów. Gracze ZAKSY w obu konfrontacjach z nim pokazali jednak, że „papier nie gra”. Bezlitośnie obnażyli wszelkie słabości przeciwnika i w niezwykle przekonującym stylu dwukrotnie zwyciężyli 3:1.
Teraz na ich drodze stanie Jastrzębski Węgiel. Historia spotkań z tą ekipą w obecnym sezonie jest dla ZAKSY bardzo długa. Zaczęła się ona dokładnie 26 października, kiedy to obie drużyny zmierzyły się w starciu o Superpuchar Polski. Wtedy 3:2 wygrał Jastrzębski.
Zdecydowanie lepsze wspomnienia z trzech kolejnych potyczek mieli już natomiast kędzierzynianie. Dwukrotnie okazali się oni lepsi w fazie zasadniczej PlusLigi (3:2 i 3:1), a w międzyczasie pokonali również zespół z Jastrzębia-Zdroju 3:0 w finałowym meczu Tauron Pucharu Polski, sięgając tym samym po pierwsze trofeum w sezonie.
Z czasem jednak karta się odwróciła i najświeższe wspomnienia związane z rywalizacją przeciwko Jastrzębskiemu nie są dla ZAKSY pozytywne. To i tak łagodne określenie, ponieważ niedawno (10.05) zakończona finałowa seria w PlusLidze była jednostronna. Jastrzębianie bardzo pewnie wygrali trzy spotkania z rzędu, tracąc po drodze zaledwie jednego seta. Co więcej, w ostatnim boju o złoto wręcz rozgromili kędzierzyński zespół, pozwalając mu zdobyć tylko 44 „małe punkty”.
- Wierzę, że jesteśmy w stanie pokonać Jastrzębskiego w finale Ligi Mistrzów, ale by tego dokonać, musimy zdecydowanie poprawić własną grę. Spodziewamy się bowiem, że będziemy się mierzyć z rywalem dysponowanym przynajmniej tak dobrze jak w meczach finałowych PlusLigi. Porażki to część sportu, ale prawdziwą siłę zespołów poznaje się po tym, jak potrafią się podnosić po niepowodzeniach. I mam nadzieję, że nam również uda się to uczynić w Turynie – zapowiedział Marcin Janusz, rozgrywający ZAKSY.
Finał Ligi Mistrzów Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle rozpocznie się w Turynie o godzinie 20.30. Mecz będzie można oglądać na antenie Polsatu i Polsatu Sport oraz online na platformie Polsat Box Go.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
